Dziś chciałam podziękować.
Za rzadko dziękuję.
Uczę się dziękować, ale czasami boję się odwrotności sytuacji.
Jak katarynka powtarzać-dziękuję, dziękuję, dziękuję-trochę komiksem i sztucznością trąca.
Ale jak ktoś mi mówi-dziękuje-tak po prostu za codzienność-to lubię.
Więc może ja jedynie mam jakiś wewnętrzny strach i opór ośli-może powinnam poddać się fali i jednego dnia DZIĘKOWAĆ ZA WSZYSTKO.
Rano otworzę oko- dziękuję kochanie ze jesteś.
Pan Dzidziol zutylizuje Pampersa-ja-dziękuję kochanie że W Pampersa a nie rykoszetem w mamusie.
Qba paznokietkiem miźnie po nodze-dziękuję, ze nie jesteś hipopotamem.
Guapa przy otwarciu drzwi zrówna mnie z posadzką-ja - dziękuję, że nie wyrwałaś mi reki.
Hektor zza Guapy mlaśnie mi twarz jęzorem-dziękuję, że dbasz o naturalny wygląd Pani.
I tak caaaały dzień.
Podam talerz- dziękuję, zjem-dziękuję, pozmywam dziękuję, wejdę dziękuje-wyjdę - bardzo dziękuję, pierdnę- a to nie - to przepraszam.
Sarkazm mi się włącza co jak widać staje się moją naturalną obroną przed słowem dziękuję.
Ale ja uparta jestem- zawezmę się. Będę dziękować i już.
Bo jak ja to lubię jak mnie ktoś doceni, to może jak uczczę te małe dobre czynności słowem to więcej ich mnie spotka?
Na dziś wieczór składam specjalne podziękowania.
Kiedyś namazałam komentarz, a wyszło, że jubileuszowy.
To nie było Candy, po prostu lubię wtrącić swoje trzy słowa i te słowa okazały się setnektóreśtam.
W ten oto sposób Ystin TU JEJ BLOG postanowiła wyróżnić mnie prezentem.
I ja ten prezent mam.
Oczywiście biedna Ystin, dodała, że mogę sama zaproponować wzór poduch.
Uwaga dla tych u których mogę coś wygrać w przyszłości-Mi tak nie można powiedzieć- bo z premedytacją taką deklarację wykorzystuję.
Więc zaszalałam.
Oto one- Podychy do przyszłościowego salunu.
Poduchy i belgijskie kotyliony.
Od jakiegoś czasu tłucze moje myśli jedno pytanie.
Co o tym myślicie?
Dziękuję-o uczę się- a więc dziękuję Wszystkim za komentarze pod moim poprzednim postem.
Dziś ciekawi mnie Wasza opinia na temat szczególnej reguły CANDY.
Tak wiem, że każdego blog jest jego własnym biznesem i każdy ustala sobie takie zasady jakie chce, ale pewien ogół jednak istnieje.
Komentarz pod postem, podlinkowane zdjęcie.
Sama kilkukrotnie organizując swoje Candy, przy okazji dobrej zabawy miałam nadzieję na rozreklamowanie mojego bloga w netowym świecie i cieszyłam się jak dziecko kiedy licznik obserwatorów powiększał się z dnia na dzień-ale nic na siłę.
Śmieszy mnie- przepraszam bo sama brałam udział w kilku takich candy-chęć, czy przymus zdobycia jak największej ilości osób obserwujących-czyli reguła-
...chcesz brać udział w moim candy-musisz mnie obserwować...
I wiecie, powiem Wam w tajemnicy, ze złe we mnie wtedy wstępuje-biorę udział, ale PO, zaraz się z tego bloga wypisuje.
Czort taki jakiś.
Bo ja wole jakość, a nie ilość, I za tą jakość-DZIĘKUJĘ Wam.
W podzięce- sesja zwierzyńcowa.
Czyli - Kiedy wreszcie ta Pani zostawi nam Kota i sobie pójdzie do domu?
My naprawdę-nic, ale to nic mu nie zrobimy.
O, tu widać co QBA o tym myśli.
Belgowo lśni.
Nowa ekologiczna froterka.